Rozgwiazdy 23 sierpnia 2018 – Posted in: art, chusta, Design, Fashion, Lifestyle, moda, personalizacja, ręcznie malowane
Wieje, wiatr strąca gwiazdy..
Continue readingWieje, wiatr strąca gwiazdy..
Continue readingMaki i Kontrakt Rysownika
Continue reading,,.. na plażę zabiorę chustę ręcznie malowaną ..wieczorem przewiążę nią włosy..”
Continue readingbiałe noce ..przyjechałam tu przecież, żeby się w końcu wyspać.. a tu Insomnia. Zmierzch przechodzi w brzask, rozproszone światło płytko chowa się pod linią horyzontu. Ścielę więc rano na werandzie, na dworze kładę dywan i nie zdejmuję piżamy. Białe noce i dnie. Wszechogarniająca Bezsenność
Continue reading9 kwietnia niedziela Zrobię sobie prezent. Na urodziny. Spontaniczny. Pojadę zobaczyć Ocean. Jutro. W literaturze nazywają to wanderlust – irresistible desire to travel or wander albo derive – a spontaneous journey the traveller leaves the life behind for a time to let the spirit of the landscape and architecture attract and move him. Nieodparta pokusa
Continue readingKintsugi – łączenie rozbitych części złotem.. Nie da się cofnąć czasu i wrócić do stanu przedmiotu sprzed momentu rozbicia, nie da się scalić bez śladu tego, co zostało złamane. Zamiast więc ukrywać skutki tego, co się stało, można te niedoskonałości wyeksponować. Przedmioty w ten sposób naprawione nabierają większej wartości.
Continue readingLatające ryby, śnieg w marcu i biały sad W podkrakowskim dworku u przyjaciół. Tradycyjna kolacja, trzaskający ogień w kominku i wspomnienia podróży do Iranu. Pachniało miodową pastą do podłóg, orzechami i olejnymi obrazami. Dom wypełniały pamiątki z podróży, tych jeszcze przedwojennych, kolonialnych i nieistniejących. Gdzieś między pokojem wschodnim, a piętrem natknęłam się na kolekcję ryb latających. Były to grafiki, eksponaty i zdjęcia ławic. Światło księżyca wydobywało je z ciemności korytarza. Półprzeźroczyste i pergaminowe zwracały się…
Continue readingKoszyk z jeżynami stał na wiklinowym stoliku, pies pobiegł do furtki, a wiatr wydął płócienne zasłony na werandzie.. i jak w teatrze czy filmie muzyka i światło wprowadzają inny nastrój, tak i tu nastąpiła zmiana. Zmieniła się pora roku. Na własny użytek nazywam ją dodatkową. To poczucie-ukłucie, które nieuchronnie pojawia się zawsze pod koniec lata, jest głębokie, jedyne w swoim rodzaju i przyjemne.. Kiedyś nawet wypatrywałam go, by celowo poddać się słodko gorzkiej nostalgii. Dziś lubię…
Continue readingDomek nad jeziorem. Siedzę sobie na skraju Nieba. Leje. Ale bardzo to nam się podoba. Mamy wodę w odległości 20m, kominek, dwa upieczone kurczaki, kawę, drożdżówkę i wino, no i kryminały ( O! dzięki Ci wspaniała Jo Wy). Nikogo. Pusto. Żurawie. Deszcz. Piszę kredką dziennik, bo przecież przyjechałam na chwilę, a już jestem tu trzeci dzień.. Znalazłam flanelową koszulę i puchową kołdrę.. TUTAJ
Continue readingWstałam. Zbierało się na deszcz. Zaparzyłam kawę, weszłam do pustego pokoju i chwilę nawet zastanawiałam się czy by nie zapalić kominka. Ale nie. Jest środek lata, trochę parno i będzie burza. Odezwał się jakiś poranny dzwon. Pociągając łyk kawy, poprawiając szal i moszcząc się na kanapie, zadałam sobie ulubione pytanie: ,,…co by tu dziś napisać? ..” Gdzieś tam zaczęło pobrzmiewać słowo, z którym utożsamiałam przez jakiś czas moje malowanie, pisanie, życie. Kolejne piękne słowo –…
Continue reading..gokotta, soigne, kairos, furoshiki… piękne słowa. Słowa, których znaczenie opisuje się innymi słowy. Słowo intensywnie wypełnione znaczeniem. Greckie, japońskie albo angielskie. Nieważne. Brzmią. W tłumaczeniu trzeba posłużyć się poezją. Albo opisem sytuacji. Kolekcjonuję takie słowa jak obrazy. Kiedyś w podróży, na pace rozklekotanego autobusu widziałam jak azjatyckie kobiety zwinnymi, drobnymi palcami wiązały swoje chusty w torby, nosidła dla dzieci i obwiązywały nimi przeróżne pakunki. W pyle podróży materia mieniła się kolorem i życiem. Zachwyciłam się..…
Continue readingPodłoga skrzypi w dwóch czy trzech miejscach, a drewniane schody, na piętro, mają dziwny skręt. Dziwny, dlatego, że dużo łatwiej wejść na nie z zamkniętymi oczami albo zejść z nich nocą, niż normalnie za dnia, wpatrując się w stopnie.. W ogóle intuicyjne chodzenie po tym letnim domku nad morzem jest dość zabawne. Z jakiegoś powodu omijamy pewne miejsca i nie ma ich na naszej mapie, czyli wiemy jak chodzić, ale nie – dlaczego. Tego dnia…
Continue readingTo się zaczęło nagle. Chociaż nie.. najpierw zmienił się zapach. Zrobiło się słodkawo i elektrycznie jak za sprawą Hatifnatów. Pojawił się też niepokój we włosach, a ważki na burcie przestały się wahać i odleciały. Łódka była zielona, drewniana, bardzo wąska z wąskim żaglem i czekała nas burza na jeziorze. W dziwnym dogasającym słońcu zawiesiłam wzrok na jedynej przed nami wyspie. Wyspie-nie-wyspie, bo szuwarowej, bezlądowej. Wyspie Iluzji. Wyspie pływającej. Wpłynęliśmy. Świat, który znaliśmy zamknął się z za…
Continue readingLeżała sobie na drodze w lesie i ponieważ było mi smutno zabrałam ją ze sobą. Budka dla ptaków. Rozklekotana, cała w srebrnych porostach i wypłowiała. Potem, podczas trasy, już w aucie, na siedzeniu obok, otoczona szalem.. też leżała sobie. Droga przebiegała spokojnie, Nina Simon dyskretnie kreśliła ścieżkę dźwiękową powrotu. I nie byłoby w tej podróży nic dziwnego, gdyby nie moje dość częste jednak postoje. Coś metalicznego. Bardziej odgłos niż zapach. Znowu zjechałam na parking. Zajrzałam…
Continue readingCzasami przed poranną kąpielą w chłodnym morzu, biorę koszyk i rowerem jadę po ryby. Urok przypływających kutrów, krzyku mew i zapachu wodorostów jest zawsze podobny, powtarzalny. Oczekiwanie jest powtarzalne. Właściwie rytm dnia też jest powtarzalny. Rozmowy, ubrania i znajomi też. A jednak.. zawsze inny. Ta inność przypomina mi Inkrustację, technikę zdobienia przedmiotów, polegającą na wykonywaniu wgłębień w podłożu i wklejaniu w nie odpowiednio przyciętych płytek z różnych materiałów złota, turkusu czy masy perłowej.. To samo…
Continue readingNic na to nie poradzę, że w lecie maluję kraby, wyleguję się na dzikiej plaży i dziczeję. Dziczenie polega na bezwarunkowych codziennych kąpielach w chłodnym morzu, zawijaniu się w wyciągnięte swetry, chodzeniu w czerwonych drewniakach, czytaniu, czytaniu kryminałów, zbieraniu okruchów z morza, grzybów i kadrów.. To wszystko nie miałoby jednak smaku, gdyby nie przyjaźń, która od zawsze mnie, nam towarzyszy.. Porozumienie, wierność i twórczy zapał. Albo zgodność miejsca, czasu i akcji. Albo malowanie, opowieści i fotografia.…
Continue readingMyślałam, że w nocy spadł śnieg. Poranek jednak zwiastuje upał. Zabieramy ze sobą kosze, koce i kawę. I wyruszamy na rowerach. Ścieżka do morza prowadzi przez wąski, wydmowy las sosnowy. Pachnie pękającymi z gorąca szyszkami i frenetycznym cykaniem mechanicznych świerszczy. Piasek parzy, a żywica gromadzi się w kroplach, do których przyklejają się na zawsze owady. Sosny są tu niskie, poskręcane przez silne wiatry i porośnięte srebrnymi mchami jak w baśniach. Pomimo, że dobrze znamy tę…
Continue readingWstałam, zaparzyłam kawę, ubrałam norweski ciepły sweter, skórzane szorty lederhosen i chustę w czerwone raki. Wybór chusty jest kluczowy. I intuicyjny. I ciekawi mnie co z niego wynika. Tego dnia padło na czerwone kraby i raki. Kawę przelałam do kubka termicznego, spakowałam dokumenty, wzięłam kluczyki i psa. Ruszałam wcześnie rano do domku nad jeziorem, by upał i wysokie słońce nie odbebrały mi wyłączności poranka. Było mokro. Słońce szkliło szybę. Miałam wrażenie, że wszyscy jeszcze śpią. Pod…
Continue readingTego dnia przyczepiłam białą, wenecką maskę ptaka na ścianie i przygotowałam dzieciom ciemne kakao Van Houten z miodem. Przelałam je do dzbanka w niebieskie kwiaty i zostawiłam w kuchni. Wzięłam ręcznik, swoją kawę i cicho wyszłam.. Szłam też cicho przez las. Cicho, bo jak można inaczej poruszać się we mgle, zwłaszcza nad morzem. Mgła pachniała chmurami. Moja biała spódnica w ćmy, szeleściła sobie. Chwilę później zdjęłam klapki, bo najwyraźniej wyczułam piasek pod stopami. Wyczułam, bo…
Continue readingTo był nieokreślony poranek. Niebo niskie i szare, woda bulgotała w czajniku, wszyscy spali. Otworzyłam puszkę earl greya, przetarłam blat i wciągnęłam nosem zapach. Herbata pachniała tamtym dniem, była sucha, krucha, no i czarna. I wtedy zdałam sobie sprawę, że jest cicho. Nie chodziło o to, że wszyscy śpią, ale o to, że na zewnątrz było cicho. Przestało wiać. Jestem Wam winna historię o wietrze, bo od niego wszystko się zaczęło. Siedem lat temu opuszczałam…
Continue readingPiegi, zielone oczy, świadectwo z paskiem i pies. Nastolatka. Czasami proszę Marysię, żeby ubrała moją malowaną spódnicę albo związała włosy jedwabnym szalikiem. I gdy biorę aparat zawsze dzieje się to samo. Produkty przestają być istotne. Stają się pretekstem. Fotografuję więc Jej zamyślenie, blade światło, cień rzęs i jakieś delikatne pulsowanie. Odcienie nienazwanych emocji.. https://woynowska.com/index.php/produkt/szal-w-owady/ https://woynowska.com/index.php/produkt/szal-jedwabny-w-kolorze-rozowym-w-namalowane-cmy/ ZapiszZapisz
Continue readingDębki 1/7/2017 Leje. Maluję. Gorąca kawa stygnie smużkami pary, a drewniany, wąski parapet staje się chyba idealnym miejscem do tworzenia ( a na pewno wygrywa z wygodnym stołem w Warszawie, gdzie zawsze..) Domek na wydmie opiera się sztormowi i rykowi morza. Pozwala tylko igłom z sosny wpadać przez otwarte okno na dwa metry czarnego i prawie płynnego jedwabiu.. Uczucie jest zawsze to samo – pierwsze dotknięcie pędzlem satyny – ciekawość.. Tym razem złoto, bo mają…
Continue readingUczucia nigdy nie wychodzą z mody.. Ciepło wspominam czasy, gdy Babcia haftowała mi 'KW’ na woreczku, dzięki czemu wiedziałam, że pantofle należą wyłącznie do mnie. Gdy teraz podpisuję swoje prace 'KW’ uruchamiam w sobie jakieś wewnętrzne dziecko. To cudowne uczucie przywołuje czasy, w których przypominano mi kim jestem, bo tak byłam zajęta życiem i odkrywaniem świata, że zapominałam o przedmiotach. Coraz więcej osób prosi mnie o umieszczanie ich inicjałów na pracach, które dla nich…
Continue reading